Jest rok 2007. Żona
namawia mnie, bym na razie dał sobie spokój z tworzeniem książek do
angielskiego i napisał coś „dla normalnych ludzi”, czyli powieść. Wkrótce
powstała „Męska sprawa”. Jakiś czas po tym, gdy pojawiła się w księgarniach
dostałem nietypowy telefon.
- Nazywam się Sławomir
Petelicki – poinformował mnie surowy głos w słuchawce. – Przeczytałem pana
powieść i znalazłem tam odnośniki do swojej osoby.
„No to pięknie”
pomyślałem. „Jeszcze mi tylko brakowało procesu o naruszenie dóbr osobistych.”
Zacząłem coś bąkać na
usprawiedliwienie, ale zaraz potem słowa Sławomira Petelickiego wprawiły mnie w
osłupienie:
- Dzwonię, żeby panu
serdecznie powieści pogratulować.
Dzięki późniejszemu
spotkaniu i kontaktach telefonicznych, miałem spory materiał na kolejną
powieść: „Cena honoru”. Mało kto zdaje sobie sprawę, że zawiera ona wiele
autentycznych wydarzeń, o których przeciętny człowiek nie wie nic. I tak
powinno pozostać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz