wtorek, 28 sierpnia 2012

Tak to się zaczęło...


Jest rok 2007. Żona namawia mnie, bym na razie dał sobie spokój z tworzeniem książek do angielskiego i napisał coś „dla normalnych ludzi”, czyli powieść. Wkrótce powstała „Męska sprawa”. Jakiś czas po tym, gdy pojawiła się w księgarniach dostałem nietypowy telefon.
- Nazywam się Sławomir Petelicki – poinformował mnie surowy głos w słuchawce. – Przeczytałem pana powieść i znalazłem tam odnośniki do swojej osoby.
„No to pięknie” pomyślałem. „Jeszcze mi tylko brakowało procesu o naruszenie dóbr osobistych.”
Zacząłem coś bąkać na usprawiedliwienie, ale zaraz potem słowa Sławomira Petelickiego wprawiły mnie w osłupienie:
- Dzwonię, żeby panu serdecznie powieści pogratulować.
Dzięki późniejszemu spotkaniu i kontaktach telefonicznych, miałem spory materiał na kolejną powieść: „Cena honoru”. Mało kto zdaje sobie sprawę, że zawiera ona wiele autentycznych wydarzeń, o których przeciętny człowiek nie wie nic. I tak powinno pozostać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz